Spacerując po dzisiejszym Kołobrzegu, ciężko sobie wyobrazić jego przedwojenny wygląd. Nie ma śladu po pięknych, zabytkowych kamienicach, domach bogatych mieszczan, uroczych uliczkach. Obecna architektura centrum miasta to zlepek różnych koncepcji i pomysłów, które były realizowane na przestrzeni ostatnich trzydziestu lat XX wieku. Spomiędzy socjalistycznych osiedli mieszkaniowych i kamienic, tworzących namiastkę starówki, wyłania się potężna bryła kołobrzeskiej katedry. Jest ona najstarszym świadkiem bogatej przeszłości Kołobrzegu. Choć niewiele brakowało, gdyż po II wojnie światowej pojawiły się pomysły, by z kościoła uczynić trwałą ruinę, jako symbol minionych wydarzeń historycznych.
W czasie walk o Kołobrzeg w marcu 1945 roku kołobrzeska kolegiata została doszczętnie zniszczona, runęło sklepienie, wnętrze zostało wypalone. Po wojnie pojawiły się różne opinie na temat dalszych losów świątyni, łącznie z pomysłem rozbiórki. Na szczęście tak się nie stało. Najpierw wyremontowano prezbiterium, w którym już w 1958 roku odbyła się pierwsza, po ponad 400 latach, msza katolicka, a następnie zabezpieczono i wyremontowano blok wieżowy, który w 1966 roku został przekazany na cele muzealne. Część nawowa przez wiele lat pozostawała w ruinie, stały tu czołgi i działa. Dopiero w 1974 roku cała budowla została przekazana kościołowi i rozpoczęła się odbudowa świątyni. Trwała ona 10 lat i nie zatrzymał jej nawet stan wojenny. Uroczystej konsekracji dokonał Prymas Polski kard. Józef Glemp 21 października 1984 roku.
Budowa kołobrzeskiej katedry rozpoczęła się prawdopodobnie pod koniec XIII wieku (ok. 1282 roku) i trwała ponad sto lat. Wznoszono ją etapami, najpierw jako kościół trzynawowy z wieżą południową, następnie dobudowano prezbiterium, a w połowie XIV wieku przystąpiono do rozbudowy katedry wszerz. Powstały wówczas nawy skrajne, niższe o 4 metry od nawy głównej i naw bocznych. Dzięki temu korpus nawowy jest szerszy niż dłuższy. Na samym końcu (w latach 1400 – 1440 ) powstała wieża północna. Dopiero pod koniec XV wieku przystąpiono do zabudowy wnęki miedzy wieżami i połączenia ich w jeden masywny blok. Nie sposób nie zauważyć wielu podobieństw pomiędzy kołobrzeską katedrą, a wielkimi gotyckimi kościołami Meklemburgii. Miasta takie jak Lubeka, Stralsund czy Greifswald były kolebką Hanzy. Ich architektura była wzorem dla kolejnych miast przystępujących do związku, budowniczy kołobrzeskiej katedry zapewne czerpali wzorce z takich kościołów jak św. Mikołaja w Stralsundzie czy Mariackiego w Greifswaldzie.
Fundatorami kołobrzeskiej świątyni byli mieszkańcy, którzy nie szczędzili majątku, by wznieść monumentalną budowlę. Miała ona być świadectwem ich prestiżu i bogactwa. Bogate kołobrzeskie rody fundują do świątyni ołtarze i kaplice m.in. kaplicę NMP czy kaplicę Holków. Do czasów wojny w katedrze kołobrzeskiej znajdowało się kilkaset zabytków, które niestety zostały zniszczone, rozkradzione lub uległy rozproszeniu po wojnie (kościół w Białogardzie czy Muzeum Narodowe w Szczecinie). Przed wojną większość cennych dzieł znajdowało się z tzw. galerii południowej, czyli w skrajnej południowej nawie. Pod gwieździstym sklepieniem, niczym w muzeum, można było podziwiać cenne ołtarze, epitafia, liczne obrazy i rzeźby. To, czym dziś się zachwycamy jest tylko pamiątką po dawnych czasach świetności kołobrzeskiej katedry.
Do wnętrza katedry dostajemy się przez portal, umieszczony w wieży kościoła. Ostrołukowy, składa się z siedmiu żeber, zbiegających się od zewnątrz do środka. Drzwi są współczesne, zaprojektowane zostały przez Wiktora Ostrzołka z Katowic, a wykonane przez kołobrzeżanina Lecha Piętkę. Po przedwojennych drzwiach zachowały się dwie kołatki, jedna średniowieczna, wykonana przez Jana Apengatera w 1327 roku (znajduje się w Muzeum Narodowym w Szczecinie) i druga, będąca kopią z 1890 roku, zawieszona jest obecnie na filarze zachodnim w południowej nawie skrajnej. Na obecnych drzwiach ukazane zostały sceny z życia Chrystusa, a w górnej części widnieje Chrystus oraz czterej ewangeliści przedstawieni symbolicznie.
Stojąc na wprost nawy głównej mamy przed sobą dwa rzędy potężnych, ośmiobocznych filarów. Nie sposób nie zauważyć, iż te od strony południowej są odchylone, jakby miały za chwilę runąć. Na szczęście nie grozi nam katastrofa budowlana, a same krzywe filary tkwią tu od początku XIV wieku. Przyczyną ich odchylenia był prawdopodobnie błąd konstrukcyjny. Filary zostały osadzone na niestabilnym gruncie (wcześniej istniał tu cmentarz) oraz fundamenty filarów wykonane zostały z kamieni nieociosanych, wzmocnionych zaprawą wapienną. W wyniku tego doszło do osiadania gruntu i odchylenia filarów o 60 cm. Nie wiadomo, dlaczego budowniczy pozostawili krzywe filary, wiadomo natomiast, że uczyniło to kołobrzeską katedrę jedyną w swoim rodzaju.
Pomiędzy filarami, w nawie głównej zawieszone są dwa piękne żyrandole. Jednym z nich jest „Korona Schlieffenów”. Żyrandol ufundowany przez zamożną rodzinę Schlieffenów i wykonany został w 1523 roku przez Michała z Augsburga, twórcę ołtarza głównego w kościele mariackim w Gdańsku. Ma on kształt cyborium, z którego wychodzi dwanaście ramion, osiem z przeznaczeniem na świece, a cztery dekoracyjne z muzykującymi aniołkami. W niszy umieszczone są dwie pełnoplastyczne figury Matki Boskiej z Jezuskiem trzymającym Biblię i św. Jana Chrzciciela z barankiem, oddzielone tarczą słoneczną tzw. mandorlą. Na czterech kolumnach podtrzymujących sklepienie umieszczono figurki 12 apostołów. Żyrandol zwieńczony jest baldachimem, na którym namalowane zostały złote gwiazdy na błękitnym niebie. Całość wykonana została z drewna, jest polichromowana i złocona.
Drugim z żyrandoli jest „Korona Holków”. Wykonany został z mosiądzu w 1420 roku przez nieznanego artystę. Ufundowany przez dwóch synów burmistrza Wincentego Holka. W centrum znajduje się Matka Boska, otoczona dziesięcioma ramionami w formie wygiętych, liściastych gałęzi. Na każdej z nich umieszczono lichtarz w kształcie odwróconej korony.
Większość najcenniejszych zabytków kołobrzeskiej katedry odnajdziemy w skrajnej nawie południowej. Tu wyeksponowany jest m.in. słynny kołobrzeski świecznik siedmioramienny, nazywany też kandelabrem. Pierwotnie stał on w nawie głównej, tuż przed prezbiterium i miał być zapalany jedynie w dni świąteczne. To najstarszy zabytek jaki możemy podziwiać z bazylice, jedyny w Polsce i jeden z pięciu na świecie. Powstał na zlecenie zawarte w testamencie dziekana kapituły kołobrzeskiej Gotfryda de Wida. Odlany został z brązu na wosk tracony przez mistrza z Getyngi, Jana Apengatera w 1327 roku. Wzorowany był na menorze żydowskiej, przy czym menora wykonana była ze złota i wykuta została w całości, a kołobrzeski świecznik odlewany był fragmentami, które następnie łączono w całość. Niezwykłe są jego rozmiary: wysoki na 4 metry, rozpiętość ramion wynosi 380 cm i waży 900 kilogramów.
Kołobrzeski kandelabr kryje w sobie bogatą symbolikę. Siedem ramion świecznika oznacza siedem darów Ducha Świętego. Kolumna i poszczególne ramiona oplecione są krzewem winnym i nawiązują do słów Chrystusa „Jam jestem krzewem winnym, wy latoroślami”. Podstawę świecznika stanowią trzy lwy i smoki, które mogą symbolizować walkę dobra ze złem. Nad podstawą umieszczona została dekoracja w postaci trzech lilii, ukazanych od korzenia po sam kwiat. Lilie od zawsze były symbolem nieśmiertelności. Na świeczniku widnieją tez figurki 12 apostołów. Można ich łatwo rozpoznać, gdyż cześć z nich przedstawiono z atrybutami. Mogą oni symbolizować 12 bram do „Miasta Bożej chwały” (Objawienie Św. Jana 21). Kolumnę świecznika wieńczy duży lichtarz, przy którym artysta umieścił cztery aniołki z rozpostartymi skrzydłami. Dwa z nich trzymają dwie, nagie do połowy, postacie ludzkie. Symbolizują one łono Abrahama, czyli zasłużony odpoczynek po śmierci człowieka prawego i bogobojnego.
Stojąc przy kandelabrze nie sposób nie zwrócić uwagi na płyty nagrobne, umieszczone wzdłuż ścian świątyni. Do końca XIX wieku posadzka kołobrzeskiej katedry prawie w całości pokryta była płytami. Przez wieki ulegały one zacieraniu, więc podczas remontu w 1890 roku część z nich zdjęto z posadzki i zamocowano wzdłuż ścian kościoła. Najlepiej zachowana płyta znajduje się na prawo od świecznika siedmioramiennego. Przedstawia ona chłopca o imieniu Benedykt. Zapewne pochodził on z bogatej rodziny kołobrzeskiej, skoro pochowany był we wnętrzu świątyni. Jego strój może nam wiele powiedzieć o dawnej, średniowiecznej modzie.
Odwiedzając kołobrzeską katedrę, warto przyjrzeć się obrazom zawieszonym na ścianach świątyni. Jednym z nich jest „Pokłon Trzech Króli”. Namalowany został ok. 1500 roku temprą na desce przez nieznanego artystę. Obraz utrzymany jest w konwencji lokalnych przedstawień średniowiecznych, choć widać w nim też wpływy szkoły flamandzkiej za sprawą m.in. bogatej kolorystyki czy szczegółowości namalowanych szat. Bardzo prawdopodobny jest fakt, iż obraz powstał poza Kołobrzegiem. Jego fundatorem był Szymon Adebar, którego wizerunek został umieszczony na obrazie w towarzystwie jego dwóch zmarłych żon: Doroty i Katarzyny.
Kołobrzeska katedra posiada też swój Danse Macabre, czyli obraz „Rycerz na cmentarzu”. Wykonany w 1492 roku temprą na deskach, stanowi epitafium rycerza Siverta Grantzina. Widzimy go na cmentarzu, w pełnej zbroi, klęczącego, z dłońmi złożonymi do modlitwy. W lewym górnym rogu, u bram cmentarza widnieją jego prześladowcy. Rycerza otaczają kościotrupy wychodzące z grobów i z kaplicy. Trzymają w rękach przedmioty codziennego użytku, np. topór, nożyce czy wiosło. Jest to nawiązanie do dawnych wierzeń, iż zmarli otaczają opieką żywych. Na murze otaczającym cmentarz namalowane zostały trzy herby, a w dolnej części obrazu przedstawiono dwóch świętych. Po lewej stronie widnieje św. Andrzej z krzyżem w dłoni, a na prawo św. Jakub Starszy. Przedstawiony w stroju pielgrzyma, w ręce trzyma laskę, a na nakryciu głowy widnieje muszla, symbol Compostelli.
Wszystkie obrazy znajdujące się w katedrze są warte uwagi. Jednak to „Cnotliwa Niewiasta” cieszy się największą popularnością. Do tego stopnia, iż szczeciński pisarz Leszek Herman postanowił umieścić ją na okładce swojej książki „Biblia diabła”. Kim jest ów cnotliwa niewiasta? Obraz namalowany pod koniec XV wielu temprą na desce zawiera słowa: „figura przedstawia kobietę o dobrym prowadzeniu, która jest zachowana w czci”. Obraz jest alegorią cnót kobiecych. Długi tekst w języku staroniemieckim tłumaczy symbolikę przedmiotów, jakie widnieją na obrazie. W skrócie, klucze na uszach i kłódka na ustach strzegą kobietę przed plotkarstwem i gadulstwem, wąż w talii chroni ją przed sromotą, sokół jest symbolem odróżniania dobra od zła, brosza z gołębiem jest symbolem niewinności, krzyż w dłoni oznaczać na pobożność, a kopyta miały służyć do deptania zła. Chociaż co do kopyt, wśród kołobrzeskich kuracjuszy krąży plotka, iż były one po to, by cnotliwa niewiasta nie biegała po dancingach.
Jednym z najcenniejszych zabytków katedry jest chrzcielnica. Gotycka, wykonana z brązu przez Jana Alarta w 1355 roku. Na niej widnieje aż 26 scen z życia Chrystusa.
W kołobrzeskiej katedrze obecnie znajdują się trzy ołtarze. Pochodzą z ok. 1500 roku. Ołtarz „Pokłon trzech króli” wisi na lewo od prezbiterium. Jest to tryptyk, wykonany prawdopodobnie przez miejscowego snycerza. W szafie głównej widnieje postać Maryi, trzymającej Jezusa na kolanach. Przed nimi klęczy Melchior, darujący dzieciątku złoto. W tle, za Maryją widnieje św. Józef z wołem, a za Melchiorem stoją pozostali królowie. Baltazar został tu przedstawiony jako postać czarnoskóra.
Na prawo od prezbiterium wisi ołtarz Anny Samotrzeciej i św. Mikołaja. Ufundowany został przez Katarzynę Baden, córkę burmistrza Kołobrzegu. Pochodzi on z warsztatu Mistrza Pasji Chociwelskiej. Św. Anna to matka Maryi i babcia Jezusa. Określenie „Samotrzecia” pochodzi ze średniowiecza i oznaczało osobę, która była w towarzystwie dwóch innych osób. W tym przypadku św. Anna na rękach trzyma małą Marię i Dzieciątko Jezus. Obok św. Anny widnieje św. Mikołaj z Bari, patron podróżników i żeglarzy. Predella tego tryptyku przechowywana jest w Muzeum Narodowym w Szczecinie.
W prezbiterium widnieje ołtarz główny „Ostatnia wieczerza”. Wykonany został prawdopodobnie przez Andrzeja Wentzela, twórcę ołtarza koszalińskiej katedry. W predelli przedstawione zostały sceny z pielgrzymki św. Jakuba.
Turyści przyjeżdżający do Kołobrzegu dopytują mieszkańców którędy do katedry i do bazyliki. Jakież to zdziwienie maluje się na ich twarzach, kiedy dowiadują się, iż to jedna i ta sama budowla. Pełna nazwa kołobrzeskiej świątyni brzmi: Bazylika Konkatedralna (kolegiata) pw. WNMP w Kołobrzegu. Bazylika, gdyż 10 czerwca 1986 roku papież nadał świątyni tytuł bazyliki mniejszej, ze względu na jej znaczenie i bogactwo wyposażenia. Konkatedra, ze względu na diecezję koszalińsko – kołobrzeską (biskup rezyduje w Koszalinie, a kościół kołobrzeski jest współkatedrą).I nareszcie kolegiata, czyli kościół, przy którym istnieje kapituła, grupa kapłanów sprawująca liturgię.
To właśnie z myślą o kapitule, powstały przepiękne stalle, umieszczone przy ścianach prezbiterium. Gotyckie, wykonane w 1340 roku są najstarsze w Polsce. Wykonane zostały z drewna dębowego przez Hermana Walthera z Kołobrzegu, który uznawany była za pierwszego snycerza Hanzy. Pierwotnie posiadały 26 siedzeń, obecnie tylko 13. Ich boki mają 6 metrów wysokości i są bogato rzeźbione. Ich dolnej części widnieją smoki z głowami ludzi i psów. Ich ogony w górnej części przechodzą w ornament roślinny. Boki stall zakończone są zakończone są ażurowymi wieżyczkami z rozetami. Nieco skromniejsze, choć bardziej kolorowe są stalle rajców miejskich. Ustawione są one przy ścianie skrajnej nawy południowej i do dziś są świadectwem bogactwa dawnych kołobrzeżan. Powstały przed 1400 rokiem, posiadają trzy miejsca siedzące i cztery boki (policzki).
O tym, jak bogate było wnętrze kołobrzeskiej katedry przed wojną, mówią nam tylko czarno – białe fotografie, wiszące na ścianach świątyni. Wiele elementów wyposażenia zniszczono bezpowrotnie (barokowa ambona, krata lektorium, epitafia, ołtarze), wiele zaginęło bez wieści.
Bardzo dziękuję za te informacje, które czytam już po zwiedzeniu katedry. Wielka szkoda,że nie poszukałam wcześniej. Niesamowite skarby historii i sztuki. Życzę, aby kolejne się poodnajdywały i wróciły do tej monumentalnej, surowej w swym pięknie świątyni.